To w Ameryce konie zaczęły wędrować. Milion lat przed narodzinami człowieka pasły się na rozległych równinach porośniętych twardą trawą i przechodziły na inne kontynenty po skalnych mostach, rozerwanych następnie przez cofający się lód.

N. Evans, “Zaklinacz koni”

Konie egzystowały na tej planecie na długo przed tym, zanim pojawili się na niej ludzie. Pierwszy znany przodek konia pojawił się ponad 40 mln lat temu; Pliohippus, koń bardzo już zbliżony kształtem, wielkością i uzębieniem do współczesnych koni  żył  na sawannie i porośniętych trawami stepach Ameryki Północnej już ok. 12 mln lat temu.

Tak długi okres funkcjonowania koni w środowisku zaowocował licznymi przystosowaniami do trybu życia, jaki koniowate prowadzą od milionów lat. Przystosowania te sięgają częstokroć bardzo głęboko i dotyczą fundamentalnych założeń “konstrukcyjnych” (anatomicznych i fizjologicznych). Kilka tysięcy lat “udomowienia” konia nie było tego w stanie zmienić. Wiele schorzeń, problemów “wychowawczych”, narowów itp. wynika z tego, że nie zdajemy sobie sprawy z tych przystosowań lub je lekceważymy.

StepŻeby zrozumieć skąd wzięły się te przystosowania, musimy spojrzeć na środowisko, w którym konie wyewoluowały. Środowiskiem tym jest step – region zbyt suchy aby podtrzymać las, ale na tyle mokry, aby nie być pustynią, o chłodnych zimach i upalnych latach. Latem, wskutek silnego parowania, tylko niewielkie ilości wody opadowej wsiąka w glebę. Zapas wody w glebie nie zaspokaja potrzeb drzew i dlatego w krajobrazie stepowym brak jest lasów. Drzewa spotyka się tylko w wąwozach (jarach) i dolinach rzek.

Życie dużego zwierzęcia roślinożernego na takim terenie wymaga rozwiązania kilku problemów.  Pierwszym problemem jest jedzenie – szata roślinna jest uboga jeśli chodzi o zawartość składników odżywczych i energii. Drugim – woda, która nie występuje na każdym kroku; częstokroć konieczne są długie wędrówki do wodopoju. Trzecim – podłoże, po którym zwierzę uciekające musi się sprawnie poruszać, a które w takim terenie może mieć różne właściwości – od wilgotnej  ziemi po twardą, skalistą pustynię.

Jak więc radzą sobie konie?Pustynia skalista

Przyjrzyjmy się trybowi życia dzikich koni w telegraficznym skrócie:

  • Jedzą i szukają pożywienia 16-18h/dobę.
  • Maksymalnie wykorzystują biotop (bardzo zróżnicowane pożywienie).
  • Przemieszcza się ~35km/dobę dzień w dzień, szukając wody i jedzenia.
  • Śpią ~6h, rozłożonych na wiele okazji.

Jedzenie

Jak łatwo zauważyć, dzikie konie praktycznie ciągle jedzą. Jest to konieczne, aby przetrwać na stosunkowo ubogiej paszy. Wydawać by się mogło, że zastąpienie jej paszą bogatą w składniki odżywcze i energię może przynieść jedynie korzystny efekt. Tak jednak nie jest. Dlaczego?

Miliony lat takiego odżywiania spowodowały, że układ pokarmowy konia zaadaptował się do sytuacji, w której cały czas pracuje. Żołądek konia jest w stosunku do jego wielkości maleńki (9-15l), nierozciągliwy i pracuje tym sprawniej, im wolniej i mniejszymi porcjami jest napełniany. Dodatkowo, ciągły napływ treści do żołądka spowodował, że w toku ewolucji zanikła regulacja wydzielania kwasu solnego. Kwas solny w żołądku konia (podobnie zresztą jak żółć, konie nie mają pęcherzyka żółciowego) jest wydzielany bez przerwy; braki w “dostawie” pokarmu powodują, że działa on uszkadzająco na ściany żołądka prowadząc do powstania wrzodów.

Najłatwiejszym źródłem energii są węglowodany niestrukturalne (NSC) – cukry proste, fruktany i skrobia. Konie nie mogły jednak polegać na takim źródle energii – ilość NSC w stepowej roślinności jest zbyt mała, dominują węglowodany strukturalne (włókno). Tych jednak żaden ssak nie jest w stanie trawić samodzielnie – potrzebuje do tego pomocy mikroorganizmów. U konia takim “akwarium” dla mikroorganizmów jest jelito ślepe (ok. 2,5x większej pojemności niż  żołądek). Mikroorganizmy trawiąc włókno produkują lotne kwasy tłuszczowe, i to one są głównym źródłem energii dla konia.

Wskutek takich przystosowań konie nie radzą sobie z nadmiarem węglowodanów niestrukturalnych z dwóch powodów:

  • Na skutek małego żołądka i szybkiego pasażu treści nadmiar węglowodanów takich jak skrobia czy fruktany nie zostaje do końca strawiony i nie może być wchłonięty w jelicie cienkim. Trafiają więc do jelita ślepego, gdzie stanowią pożywkę dla bakterii kwasu mlekowego. Ich rozwój powoduje spadek pH (prowadzący do kwasicy metabolicznej i owrzodzenia śluzówki jelita ślepego) i wymieranie mikroorganizmów odpowiedzialnych za rozkład włókna a co za tym idzie uwolnienie endotoksyn.
  • Ponieważ udział NSC w diecie koni od milionów lat był niski, niskie jest też stężenie glukozy we krwi, a co za tym idzie niski poziom insuliny. Dostarczenie dużej ilości NSC powoduje wzrost poziomu glukozy we krwi i wzost uwalniania insuliny. Wysoki poziom insuliny we krwi jest bardzo źle tolerowany przez konie, prowadząc szybko do insulinooporności i ochwatu.

Bezpieczna zawartość węglowodanów niestrukturalnych w pasz to około 15%, ogromna większość treściwych pasz “tradycyjnych” tę granicę przekracza wielokrotnie (owies: 49%, jęczmień: 61%, kukurydza: 73%). Również wiele traw sianych (uprawnych) zawiera znacznie wyższe ilości NSC w masie zielonej niż powinny otrzymywać konie. Wysoką zawartość cukrów niestrukturalnych mają też niektóre „chwasty”(np. mniszek ponad 25% suchej masy), jabłka, marchewki, ciasteczka itp.

Ruch

Ciągłe poszukiwanie jedzenia, ucieczki przed drapieżnikami  i wędrówki do nielicznych wodopojów skutkują tym, że poza krótkimi okresami snu/odpoczynku dziki koń jest w ciągłym ruchu. Niezliczone ilości kilometrów przemierzone przez konie przez miliony lat od początku ich historii doprowadziły do powstania kopyta – tworu przystosowanego do poruszania się po KAŻDYM rodzaju terenu, niejednokrotnie tak trudnym, że ciężko to sobie wyobrazić.

Kopyto jest w stanie PRZYSTOSOWAĆ się do każdego rodzaju podłoża, jeśli koń odżywia się PRAWIDŁOWO (o czym wyżej) i pokonuje ODPOWIEDNI dystans dobowy. 99% problemów z kopytami u koni domowych wynika z nieodpowiedniego żywienia i braku ruchu.

Strzałka gąbczastaGłówny problem to niedorozwój struktur amortyzujących kopyta, czyli strzałki gąbczastej i chrząstek kopytowych. U dzikiego konia rozrost tych struktur stymulowany jest przez ruch – tysiące uderzeń kopyta o ziemię dziennie od chwili urodzenia. U konia domowego ta stymulacja jest niedostateczna – badania pokazują, że u przeciętnego 600kg konia struktury te są w podobnym stanie rozwoju jak powinny być u 100kg źrebaka – a zatem przystosowane do przenoszenia obciążenia  ~100kg!

Drugi problem to problem adaptacji do podłoża – kopyto jest w stanie przystosować się do każdego rodzaju podłoża (od bagien po skalistą pustynię) pod warunkiem, że ma na to czas i dostateczną ilość ruchu po tym właśnie podłożu. Koń, który całe życie biega po podmokłej łące nie jest w stanie chodzić po kamieniach, ale może się do tego doskonale przystosować jeśli damy mu czas i dostateczną ilość ruchu po takim właśnie podłożu. Podobnie jest z nami – zdejmijcie buty i spróbujcie zacząć chodzić boso. Początkowo będzie trudno, ale jeśli nie przerwalibyście eksperymentu po miesiącu-dwóch żadna nawierzchnia nie robiłaby na Was wrażenia.

Co z tego wynika?

Utrzymując konie domowe powinniśmy zdawać sobie sprawę z ich predyspozycji i ewolucyjnego “bagażu” przystosowań, jaki ze sobą niosą. W ewolucyjnej skali czasu udomowienie konia jest nic nie znaczącym epizodem,  i chcąc stworzyć im najbardziej komfortowe warunki egzystencji i uniknąć kłopotów powinniśmy zapewnić im warunki maksymalnie zbliżone do tych, do których przystosowały się przez miliony lat.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. eta

    bardzo wartosciowy artykuł

Dodaj komentarz