Niektórzy przyrównują dobrze dopasowane siodło do dobrze dopasowanego buta. Porównanie to, jakkolwiek użyteczne, nie jest do końca trafne. O ile ludzka stopa jest przystosowana do chodzenia i biegania, o tyle konie nie wyewoluowały, żeby nosić jakikolwiek ciężar na grzbiecie. Grzbiet nie jest przystosowany do znoszenia takich przeciążeń i stresów jak stopa. Prawidłowa konstrukcja i dopasowanie siodła ma wobec tego dużo większe znaczenie niż w przypadku buta. Nieodpowiednie siodło, przez chwilę jedynie niewygodne, po dłuższym czasie spowoduje obtarcia, odciski i inne uszkodzenia. Ale to dopiero początek – niestety zbyt często źle skonstruowane i dopasowane siodło jest nie tylko przyczyną dyskomfortu i zmian zachowania (które często interpretujemy jako upór albo złośliwość), ale także bywa przyczyną „wcześniejszej emerytury” z powodu nieodwracalnych uszkodzeń, jakie spowodowało.
Tymczasem wybór siodła jest jedną z najbardziej kluczowych decyzji, jaką musimy podjąć. Koń nie ma wyjścia, jest zmuszony pracować. Nie poskarży się na konstrukcję siodła, nie zgłosi reklamacji jego dopasowania. O wszystkim decyduje człowiek, który często nie zastanawia się lub nie wie, jaka jest funkcja danego elementu i czy jest odpowiednio skonstruowany – a to na nim ciąży obowiązek takiego wyboru i dopasowania siodła, aby zapewnić koniowi maksymalny komfort. Przyjrzyjmy się więc najważniejszym kryteriom, jakie powinno spełniać każde siodło.
Spójrzmy na szkielet konia. Najmocniejszą strukturą jest klatka piersiowa – rodzaj cylindra, który tworzy solidne rusztowanie zarówno wzdłuż, jak i w poprzek grzbietu. Szczególnie mocną konstrukcję tworzą żebra mostkowe (tj. łączące się z mostkiem) od pierwszego do ósmego.
Żebra wolne (od 9. do 18.) nie są tak mocne i stabilne, bo ich koniec jest wolny. Do żeber mostkowych przyczepiona jest jednak łopatka i mocujące ją mięśnie, które muszą pozostać swobodne, jeśli koń ma się bez przeszkód poruszać. Z kolei za ostatnim, 18. żebrem, znika sztywność i solidność oferowana przez klatkę piersiową, a dodatkowo odcinek lędźwiowy najbardziej porusza się na boki podczas ruchu konia. Do umieszczenia nad nimi siodła nadają się więc mięśnie pokrywające pozostałe żebra, które nie będą zbytnio upośledzone przez kontakt z wygodnymi panelami lub ławkami. Powierzchnia, którą możemy bezpiecznie obciążyć, to ok. 0,2 m² (0,1 m² po każdej ze stron). Absolutnie niedopuszczalne jest obciążenie samego kręgosłupa – wyrostki kolczyste kręgów i łączące je więzadło nadkolcowe nie mają żadnej ochrony i nie mogą nieść żadnego ciężaru bez poważnego ryzyka uszkodzeń.
Nacisk
Kiedy obciążymy skórę i leżące pod nią mięśnie, nacisk spowoduje zwężenie lub całkowite zamknięcie naczyń włosowatych rozprowadzających krew. Jeśli przerwa w dostawie krwi jest krótka, następstwem będzie obrzęk spowodowany gwałtownym napłynięciem krwi, która musi dostarczyć tlen i usunąć zalegające produkty przemiany materii. Jeśli przerwa ta będzie długa, doprowadzi to do śmierci otaczających komórek z braku tlenu.
Nacisk na powierzchnię skóry większy niż 0,1 kg/cm² zamyka naczynia włosowate. Jeśli trwa to dłużej niż 1,5–2 godziny, zaczyna dochodzić do miejscowej śmierci komórek. Kiedy dzieje się to pod siodłem, powstają blizny, wyłysienia, rosną białe włosy itp. Dlatego, konstruując i dobierając siodło, musimy dążyć do minimalizacji tego nacisku poprzez rozłożenie ciężaru jeźdźca na tak dużą powierzchnię, jak to tylko możliwe. Każde niedopasowanie powoduje powstanie punktów nadmiernego nacisku, w których dopuszczalna wartość jest z łatwością przekraczana.
Jak wspomniałem wcześniej, powierzchnia, którą może zająć siodło, to ok. 0,2 m² czyli 2000 cm². Jeśli chcemy zminimalizować nacisk, siodło z jeźdźcem (zakładając, że siedzi on pośrodku) powinno równomiernie rozkładać go na tę powierzchnię. Jeśli założymy, że panele/ławki siodła kontaktują się z całą dostępną powierzchnią grzbietu, a przeciętny jeździec waży 70 kg, otrzymujemy nacisk 0,035 kg/cm². Niestety, wiele współczesnych konstrukcji (mówię tu głównie o siodłach angielskich) ma powierzchnię kontaktu z grzbietem (zakładając, że są idealnie dopasowane!) poniżej 900 cm², co powoduje, że ich użytkowanie mieści się już w strefie nacisku niebezpiecznego dla zdrowia (powyżej 0,1 kg/cm²) dla nawet stosunkowo lekkich jeźdźców. Szacunkowa minimalna powierzchnia, z jaką siodło powinno kontaktować się z grzbietem, to odpowiednik dwóch kartek A4 (kartka A4 po każdej stronie kręgosłupa). Jak różnić może się ta powierzchnia widzimy na fot. poniżej:
Możliwość ruchu
Siodło powinno umożliwiać swobodny i nieskrępowany ruch. Aby było to możliwe, musi uwalniać łopatki i kręgosłup, a mięśnie grzbietu, na których leży, muszą być w stanie się rozluźnić. Każde ich napięcie, spowodowane bólem związanym z nadmiernym uciskiem, będzie powodowało zadarcie głowy do góry i zablokowanie kręgosłupa wygiętego w dół. Kręgosłup w takim ustawieniu nie jest w stanie poprawnie przenosić ciężaru i łatwo ulega uszkodzeniu; komfortowe i bezpieczne przenoszenie obciążenia jest możliwe jedynie, gdy wygięty jest lekko w górę (analogicznie jak skonstruowany jest most).
Siodło musi umożliwiać swobodne poruszanie łopatką. Krawędź łopatki zaopatrzona jest w chrząstkę. Jak widzimy na fot. po prawej, łopatka posiada sporą ruchomość w zależności od fazy kroku. Jeśli położymy siodło na łopatkach, nie tylko uniemożliwimy koniowi poprawny ruch, skracając wykrok (co zmienia biomechanikę całej przedniej kończyny), ale również, poprzez nieustanne naprzemienne uderzanie chrząstek łopatki o sztywne elementy siodła, możemy łatwo doprowadzić do uszkodzenia i zaniku mięśni poruszających łopatką i samych chrząstek. Podobnie się stanie, jeśli położymy je zbyt blisko krawędzi łopatki, bo przy ruchu kończyny do przodu łopatka przesunie się w tył, uderzając o siodło. Na fot. poniżej widzimy, że u konia osiodłanego za bardzo do przodu (góra) siodło blokuje łopatkę (panele leżą na niej), podczas gdy u konia osiodłanego poprawnie (dół) na łopatkę zachodzą jedynie nieprzenoszące ciężaru tybinki.
Koński grzbiet nie ma stałego kształtu. Zmienia się on zarówno w ciągu życia konia, jak i w ruchu [fot. poniżej]. Stawia to przed konstruktorem siodła sprzeczne wymagania – z jednej strony, żeby dobrze rozkładać ciężar, musi przylegać do niego jak największą powierzchnią, z drugiej – musi umożliwiać zmianę jego kształtu. Nawet w sytuacji idealnie pasującego siodła (np. robionego na miarę) sztywny szkielet (terlica) siodła, dobrze rozkładający ciężar, nie jest w stanie dostosować się do zmian kształtu grzbietu w ruchu. Powoduje to, że siodło z terlicą pasuje statycznie – gdy tylko koń zacznie się poruszać, przestaje przylegać całą powierzchnią, tym bardziej, im większa jest jego powierzchnia styku z grzbietem konia i im bardziej skomplikowany jest ruch (szczególnie silnie dotyczy to skoków). Tym samym powstają punkty nadmiernego na cisku, na których skoncentrowany jest chwilowo cały ciężar jeźdźca i siodła. To największa wada tradycyjnych siodeł, jednak do niedawna nie było wyboru. Obecnie coraz nowocześniejsze konstrukcje siodeł bezterlicowych pozwalają pogodzić te sprzeczne wymagania w jednej konstrukcji.
Stabilność
Pokutuje niczym nieuzasadniony mit, że „jeśli siodło pasuje, nie będzie przemieszczać się po końskim grzbiecie”. Ustaliliśmy, że aby siodło nie uciskało i nie przeszkadzało koniowi w ruchu, jego kontakt z grzbietem musi być pasywny, tj. powinno na nim leżeć, a nie „trzymać grzbiet” w jakikolwiek sposób. Oczywiście, przesuwające się siodło może być zatrzymane przez łopatki czy kłąb, ale momentalnie zablokuje to przednie nogi i będzie przyczyną urazów. Jak zatem siodło utrzymuje się na koniu?
Gdy popatrzymy na tułów konia pomiędzy przednimi a tylnymi kończynami, na pierwszy rzut oka widać, że nie ma on jednakowej średnicy. Jest węższy w pobliżu przednich i tylnych nóg, a szerszy w środkowej części klatki piersiowej. Jeśli zawiążemy gumkę wokół klatki piersiowej, a następnie sprowokujemy konia do ruchu, nasza „obrączka” stopniowo zjedzie i zatrzyma się w najwęższym miejscu tułowia. Dokładnie tak samo dzieje się z siodłami – siodło i popręg zawsze przemieszczą się w najwęższe miejsce tułowia, przy czym wcale niekoniecznie miejsce to jest miejscem, w którym powinno leżeć siodło.
To, w którym miejscu tułów jest najwęższy, zależy od budowy konia. Spójrzmy na rysunek a) po prawej. To koń „idealny” z punktu widzenia umocowania siodła. Koń taki oczywiście nie istnieje, ale gdyby istniał, umożliwiałby on umieszczenie popręgu w połowie długości siodła (co umożliwia jego równomierne dociśnięcie), położonego w prawidłowym miejscu na grzbiecie konia, bo tułów rozszerzałby się do przodu i do tyłu od miejsca, w którym leży popręg.
Bardziej typowego konia widzimy na rysunku b) po prawej. Koń ten ma najwęższe miejsce tułowia położone na dłoń – dwie do tyłu od łokci. Siodło z popręgiem umieszczonym z przodu będzie znajdować się na grzbiecie w prawidłowym miejscu i nie będzie się przesuwać ani do przodu, ani do tyłu (bo tam tułów staje się szerszy).
Rysunek a) po lewej przedstawia konia, którego tułów zwęża się ku tyłowi (linia brzucha unosi się, począwszy od łokci). Na takim koniu siodło oczywiście będzie zsuwać się ku tyłowi. Wydawać by się mogło, że takie konie spotyka się rzadko, ale taki kształt przybiera tułów skaczącego konia.
Równie często spotykany kształt tułowia przedstawiony jest na rysunku b) po lewej. Najwęższe miejsce tułowia jest tuż za łokciami; siodło umieszczone w prawidłowym miejscu będzie przesuwać się do przodu, aż popręg nie zawiesi się na łokciach, a siodło zablokuje o łopatki i kłąb, co oczywiście jest niedopuszczalne, a niestety nagminnie spotykane. Ten typ budowy predysponuje też do otarć, obrzęków i innych uszkodzeń pod popręgiem, bo będzie on zjeżdżał i blokował się pod łokciami.
Co można z tym zrobić, podpowiemy w jednej z kolejnych części.
według artykułu nie powinno się jezdzic na koniach na oklep. Wtedy nacisk na grzbiet jest “punktowo” największy.
Owszem. Nie dość, że obciążany jest bezpośrednio kręgosłup, to jeszcze na bardzo krótkim odcinku – 2-3 kręgi. Po to właśnie powstały siodła – żeby rozłożyć ciężar na jak największej powierzchni. Dzięki temu koń mógł pracować dłużej i z mniejszym ryzykiem urazów. Z wygodą jeźdźca często nie miało to nic wspólnego – vide np. siodła mongolskie.
A co z siodłami bezterlicowymi ,czy warto się nimi interesować?
Porządnymi markami jak najbardziej – o siodłach bezterlicowych więcej w cz. 4