ZROZUMIEĆ PODESZWĘ

Pete Ramey 16.08.2015

Tłumaczenie: Ada Majocha

Podeszwa kopyta jest najbardziej pogwałconą i niezrozumianą częścią konia domowego (może z wyjątkiem układu pokarmowego). Przyznaję się – też jej nie rozumiałem. Jako kowal zawsze wydawało mi się, że rutynowe cięcie podeszwy na pazurze jest potrzebne, a z kolei jako początkujący strugacz bosych koni myślałem, że dobrze jest pocienić ją z tyłu kopyta. Zarówno zaczynając pracę jako podkuwacz, jak i strugacz, nauczono mnie, że podeszwa jest bezczynna; że ściany kopyta należy ciąć do określonych długości, by później do tego dopasować podeszwę, (przycinając ją czy odciążając). Teraz postrzegam podeszwę jako podstawowy wyznacznik werkowania; utrzymuję wysokość ścian i ścian wsporowych 1,5 mm nad naturalnie zgrubiałą podeszwą. (O wyjątkach przeczytasz w artykule „Wysokość kątów wsporowych”). Patrząc wstecz i porównując moje rezultaty wtedy i obecnie, aż się wzdrygam. Moja krzywa uczenia się była długa, więc mam nadzieję skrócić ją dla ciebie.

Ten temat potrafi namieszać w głowie. Może być ciężko odróżnić:
– zdrową podeszwę, która powinna być zostawiona,
– fałszywą podeszwę, która powinna być usunięta,
– odpadającą podeszwę, która powinna trzymać się na kopycie jak najdłużej jako ochrona niedojrzałej nowej podeszwy pod spodem,
– odpadającą podeszwę, która powinna być usunięta z powodu infekcji grzybiczej uszkadzającej nową podeszwę, która próbuje rosnąć pod spodem,
– niepodpartą podeszwę towarzyszącą oderwanym ścianom, która potrzebuje odciążenia…

Lista się wydłuża i wydaje się, że im więcej się uczysz, tym mniej jesteś pewien, co powinieneś zrobić. Ponieważ podeszwa jest pierwszą linią obrony pomiędzy koniem, a podłożem, odpowiednia jej pielęgnacja ma kluczowy wpływ na zdrowie. Na szczęście dla nas w tej kwestii istnieje bardzo rzetelny doradca. Do określenia czego kopyto potrzebuje, najważniejszym i najpewniejszym wyznacznikiem są rowki przystrzałkowe (połączenia podeszwy i strzałki). Pełne zrozumienie ich znaczenia i informacji, jakie można z nich odczytać, pozwoli ci na prześwietlanie każdego kopyta bez aparatu rentgenowskiego.

Zacznijmy od podstaw. Naturalnie ukształtowane kopyto widziane z boku powinno mieć łuk od przodu do tyłu, podobnie jak w naszej stopie. Kość kopytowa nadaje kształt przedniej części kopyta, dlatego u stojącego konia przednia część łuku odzwierciedla jej ułożenie (kość jest lekko uniesiona z tyłu). Z kolei chrząstki kopytowe tworzą podstawę tylnej, bardziej giętkiej, części kopyta.
Podczas normalnego ruchu to elastyczny tył kopyta zostaje obciążony siłą uderzenia o ziemię, dzięki czemu koń ma niewiarygodną zdolność amortyzacji tej energii.
W momencie największego obciążenia kopyta, łuk jest dociskany do ziemi (rozprostowuje się), dzięki czemu kość kopytowa i chrząstki kopytowe zostają ustawione równolegle do podłoża. Następnie kończąc krok, koń unosi piętki, a sztywna przednia część kopyta wykonuje olbrzymią pracę – pcha konia do przodu.

Spody kości kopytowej i chrząstek kopytowych są sklepione jak kopuła. Spoglądając na nie od spodu, ma się wrażenie, jakby patrzyło się w głąb miski. Brodawki tworzywa, które produkują róg podeszwy są przymocowane i wyrastają z powierzchni tej kopuły. Zgodnie z pomiarami u dzikich i zdrowych koni domowych podeszwa powinna mieć grubość od 1,3 cm do 1,9 cm i jednolicie pokrywać dolną powierzchnię kości kopytowej i chrząstek kopytowych. Taka podeszwa nie jest czymś, co my musimy ukształtować. Sama przyjmie ten kształt naturalnie, gdy bosy koń otrzyma dużo ruchu. Jeśli podeszwa ma wykonywać swoją pracę czyli ochraniać podwozie konia, musimy pozwolić jej zbić się w bardzo gęsty materiał. Powierzchnia podeszwy w porównaniu do powierzchni ścian kopyta jest ogromna, więc to ona w rzeczywistości przenosi lwią część masy konia (jest to prawdą przy każdym poddającym się podłożu, nieważne czy ściany są o 3 mm krótsze, czy o 1 cm dłuższe niż podeszwa).

Właśnie do tego podeszwa została stworzona i działa doskonale, dopóki nie pojawiają się ludzie i bezmyślnie jej nie pocieniają. Sam mogę komfortowo biegać boso po żwirze, ale wiem, że miałbym problem nawet ze spacerem po trawie, jeśli ktoś ciągle przycinałby mi podeszwy; nawet jeśli wyciąłby w nich tylko jeden mały punkt, a resztę zostawił nietkniętą. Tę lekcję przypomniała mi rozbita butelka na ostatnim rodzinnym wyjeździe kempingowym. Na stopach zostało mi dużo stwardniałej podeszwy, ale stracony kawałek (wielkości dzięsięciocentówki) spowodował, że nawet w butach czułem się niekomfortowo. Kulałem przez tydzień, a teraz – miesiąc później – nadal nie radzę sobie na żwirze bez butów.

Podeszwy zarówno koni, jak i ludzi mogą odrosnąć bardzo szybko, ale wytworzenie zbitej podeszwy to inna historia. Twarda podeszwa to po prostu ogromne ilości rogu podeszwy upakowane na mniejszej przestrzeni. Stworzenie wystarczająco twardej podeszwy trochę trwa. Czy zatem powinniśmy zostawić podeszwy w spokoju i pozwolić im rosnąć i twardnieć jak chcą? Zazwyczaj tak; to takie proste – zostawić te przeklęte podeszwy w spokoju. Oczywiście istnieją jednak wyjątki i to komplikuje sprawę. U koni kutych lub niewychodzących ze stajni podeszwa może zbijać się w grube warstwy. U domowych osłów i kucyków podeszwa ma tendencję do nadmiernego wzrostu bez względu na to, jak dużo ruszają się po miękkich pastwiskach. Ropień podeszwy może pozostawić po sobie kawał fałszywej podeszwy. W suchych środowiskach podeszwa może nigdy sama się nie wykruszać. Czasami musimy usunąć ten nadmiar, by kopyto mogło spełniać swoje funkcje, a prawdziwa podeszwa mogła poprawnie stwardnieć.

Jak to odróżnić? Skąd wiemy, czy podeszwa ma odpowiednią, nadmierną, czy niewystarczającą grubość? To łatwe. Natura dała nam godnych zaufania przewodników – rowki przystrzałkowe. Jeśli nauczymy się je czytać, nigdy nie będziemy musieli zastawiać się nad spodem kopyta – co powinno, a co nie powinno być zrobione. Wyjątkowość rowków przystrzałkowych polega na ich stałej relacji do leżących pod nimi struktur. Jeśli przetniesz głębiej rowki w martwym kopycie, odkryjesz, że dno rowka jest oddalone około 1,3 cm od wrażliwego tworzywa, obojętnie czy reszta podeszwy jest za gruba, czy za cienka. Oznacza to, że jeśli koń będzie miał zbyt dużo podeszwy, rowki będą za głębokie, a jeśli podeszwa będzie za cienka, rowki będą za płytkie. Tylko ropień pod podeszwą może oddalić dno rowka od kości kopytowej, a nigdy nie słyszałem, ani nie widziałem przypadku przysunięcia go bliżej kości kopytowej.

Powyżej widzimy dwa „płaskie kopyta” zupełnie odmienne pod względem potrzeb. Kopyto po lewej potrzebuje bardzo agresywnego werkowania, a spód kopyta po prawej należy zostawić w spokoju. Wszystko co musimy zrobić to zrozumieć, jaka głębokość rowków jest naturalna, dzięki czemu natychmiast będziemy w stanie powiedzieć czy wewnętrzne struktury są za blisko czy za daleko od ziemi. Ma to zastosowanie zarówno z przodu, jak i z tyłu kopyta. Nie możemy podać konkretnych liczb, ponieważ kości kopytowe różnią się głębokością wklęsłości i już sama wielkość kopyta ma na to wpływ. Zdecydowanie bardziej przeszkadza koniowi ciut za mało podeszwy, niż ciut za dużo, dlatego staram się z początku dmuchać na zimne. U dzikich i udomowionych zdrowych koni (z jednolicie grubą podeszwą) dno rowków przystrzałkowch (w najgłębszej części) jest oddalone od ziemi o około 1,9 cm przy grocie strzałki, a o około 2,5 cm z tyłu kopyta (przy przejściu ścian wsporowych w kąty wsporowe). Głębokości te można zmierzyć, kładąc tarnik w poprzek kopyta i mierząc w dół do dna rowków.

Jeśli pomiar przy grocie strzałki wynosi około 6 mm, spokojnie możesz założyć, że dane kopyto nie ma wystarczającej ilości podeszwy między kością kopytową z wrażliwym tworzywem, a środowiskiem zewnętrznym. Trzeba pozwolić się jej nabudować. Jeśli pomiar wskazuje na około 3,8 cm głębokości, możesz z pewnością założyć, że to nadmiar rogu nadający się do usunięcia. Dokładnie te same zasady obowiązują przy tyle kopyta.

Te wielkości są dla konia o wiele ważniejsze niż długość przedniej ściany czy wysokość kątów wsporowych. Kość kopytowa i chrząstki kopytowe często opadają i zajmują niższą pozycję w puszce kopytowej, co powoduje, że kopyto staje się dłuższe niż naturalnie. Nie jest to oczywiście zdrowa sytuacja, ale strugacze i kowale, którzy ignorują jej przyczyny, przycinają kąty wsporowe lub przednią ścianę do określonych długości. Tym samym powodują nadmierne wyeksponowanie nerwów tworzywa znajdującego się od spodu kopyta. Pocienianie podeszwy przyczynia się do przesuwania się wewnętrznych struktur coraz niżej i niżej, w czasie kiedy cała puszka kopytowa się wydłuża. Z drugiej strony, pozwolenie podeszwie na odrośnięcie i upakowanie/zbicie się do odpowiedniej grubości unosi wewnętrzne struktury do góry. Gdy podeszwa się upakowuje, korona przesuwa się w dół, skracając długość puszki kopytowej do naturalnych proporcji. Zdjęcia poniżej pokazują naturalną grubość podeszwy i wklęsłość kopyta u dzikiego konia.

Na rysunku powyżej możesz zobaczyć nasz cel przy walce z płytkimi rowkami przystrzałkowymi. Lewa strona przedstawia zmianę płaskiego kopyta z płytkimi rowkami przystrzałkowymi na wysklepione kopyto z odpowiednio grubą podeszwą, uzyskane dzięki jej odbudowaniu. Prawa strona pokazuje powszechny błąd – próbę wycięcia wklęsłej podeszwy przez pocienianie miejsc, które już są za cienkie. Wklęsłość podeszwy powstanie, kiedy odbudujemy jej grubość. W przeciwieństwie do tego, jak musi to być przedstawione na schemacie, kopyto w czasie tego procesu nie wydłuża się. Podeszwa odbudowuje się, a kość kopytowa i chrząstki kopytowe są pchane do góry, co utrzymuje stałą długość kopyta lub często powoduje wręcz dramatyczne jego skrócenie.

W trakcie tej odbudowy zobaczysz płaską podeszwę przy linii białej i wklęsłą bliżej strzałki. Ten płaski fragment dokładnie pokazuje, w którym miejscu podeszwa jest zbyt cienka. Bardzo ważne jest by zapamiętać, że kiedy koń stara się odbudować naturalną grubość podeszwy, najszybciej będzie się to działo w kluczowych miejscach, które najbardziej potrzebują ochrony. Rezultatem będą widoczne na płaskiej podeszwie „góry i doły”. Wielu strugaczy stale ścina te nierówności, utrudniając koniowi odbudowę odpowiednio wklęsłej podeszwy. Musisz wyobrazić sobie wklęsły kształt konkretnej podeszwy i ocenić czy wklęsłość ta płynnie rozciąga się do linii białej bez żadnych płaskich miejsc. Pojedyncza widoczna nierówność może być jedynym poprawnym punktem w całym kopycie. Jeśli wpisuje się on w „wyobrażoną miskę”, powinieneś go zostawić i mieć nadzieję, że rozszerzy się na resztę podeszwy.

Do wyobrażenia sobie odpowiedniej grubości podeszwy przy pomocy rowków przystrzałkowych potrzebujesz kopyt dzikich lub zdrowych udomowionych koni z poprawnie grubą podeszwą. Wyobraź sobie, że rowki przystrzałkowe są dnem miski, a naturalnie wklęsła podeszwa tworzy jej boki, wypływając/rosnąc do góry i na zewnątrz. Cokolwiek, co wystaje nad tę miskę prawdopodobnie powinno być usunięte, a każdy obszar poniżej jej brzegów powinien być zostawiony samemu sobie, by mógł odrosnąć. Ludzie szkodzą koniom przez brak zrozumienia tej sytuacji. Jeszcze raz – niewystarczająco głęboka miska, oznacza niewystarczającą grubość podeszwy. Na podeszwie pojawia się wtedy obwodowo płaski obszar stykający się z linią białą. Zwykle zobaczysz wtedy naturalną wklęsłość tworzącą się od strony strzałki, ale wypłaszczającą się na obwodzie, gdzie podeszwa jest zbyt cienka. Jeśli nadal nie jest to jasne jak słońce, popatrz na wcześniejszy schemat.

Z początku nie wiemy dokładnie, jak bardzo wklęsłego kopyta potrzebuje konkretny koń, więc dla bezpieczeństwa zakładamy, że z przodu powinno to być 1,9 cm głębokości, a z tyłu kopyta 2,5 cm. Wielkości te są zbliżone do maksimum, z jakim zwykle się spotkasz i zawsze warto od nich zacząć. Jednak kiedy podeszwa odbuduje się na tyle, że zaczniesz widzieć jej wyłaniający się wklęsły kształt, to on stanie się twoim wyznacznikiem.

Kopyto powyżej ma prawie odpowiednio grubą podeszwę, ale możesz zobaczyć delikatnie wypłaszczoną powierzchnię przy przedniej ścianie, co sugeruje, że przydałoby się tam jeszcze trochę podeszwy. Zbyt wielu strugaczy ma tendencję do wycinania wklęsłości na tym płaskim fragmencie, pocieniając już i tak za cienką podeszwę. Rezultatem jest znowu bardziej płaskie kopyto, jako że osłabienie podpory kości kopytowej – podeszwy, pozwala kości pod wpływem masy konia opuścić się w dół puszki kopytowej. Prawdziwej wklęsłości nie można wyciąć, musi się sama nabudować. Podeszwa ze zdjęcia powyżej nigdy nie była cięta. Kopyto to należało do mojego konia, który zmarł w wypadku z ogrodzeniem). Podeszwa naturalnie zbiła się w taki kształt po osiągnięciu odpowiedniej grubości. Jedyne co robiłem, to powstrzymanie martwej, kruszącej się podeszwy przed wypełnianiem kopyta (co zdarzało się poza sezonem).

Na powyższym preparacie kopyta dzikiego konia (własności Jaimiego Jacksona) głębokość rowka przystrzałkowego przy grocie strzałki wynosi tylko 1,3 cm. Wiedzielibyśmy, że udomowiony koń pod naszą opieką z takim pomiarem osiągnął naturalną grubość podeszwy, jeśli żaden jej obszar przylegający do linii białej nie byłby płaski. Naturalny kształt zgrubiałej podeszwy zmienia nasze początkowo „zgadnięte” 1,9 cm głębokości, wskazując czy kopyto chce być głębsze czy płytsze. Gdyby te zasady były szerzej rozumiane…

Sam widzę więcej koni kulawych od kowalskiego tarnika niż od wszystkich innych przyczyn razem wziętych. Chciałbym zobaczyć tarnik zaprojektowany do kopania prądem trzymającego, jeśli zbliży się bardziej niż na 1,6 cm do dna jakiegokolwiek rowka przystrzałkowego z jakiegokolwiek powodu. Całkiem dobry byłby też nóż do kopyt, który raziłby prądem po zbliżeniu się bardziej niż na 1,6 cm do kości kopytowej lub chrząstek kopytowych. Wydałbym ostatnią złotówkę, kupując je i rozprowadzając na całym świecie. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tak rażącego niezrozumienia kopyta. Większość ropni podeszwy i KAŻDE przebicie podeszwy przez kość kopytową, jakie kiedykolwiek widziałem, powstały w wyniku wcześniejszego wycięcia podeszwy pod kością kopytową lub chrząstkami kopytowymi. Wiem, że to mocne stwierdzenie, ale boleśnie prawdziwe.

Na tym zdjęciu rentgenowskim czubek kości kopytowej przebija podeszwę. Weterynarz zdiagnozował przewlekły ochwat, penetrację podeszwy i zwapnienie chrząstek kopytowych. Ogromny wypłaszczony obszar i głębokie ślady po tarniku wciąż były widoczne na podeszwie przed strzałką! Było to przygotowanie do „ortopedycznego” kucia. Głębokość rowka przystrzałkowego przy grocie wynosiła 0, a z tyłu kopyta 1,9-2,5 cm. Dla wprawnego oka taka sytuacja powinna być od razu jasna, a mimo to widziałem więcej takich przypadków niż jestem w stanie zliczyć. Dlaczego prawie nikt tego nie widzi? Zdjęcie po prawej było wykonane 6 miesięcy później. Po prostu pozwoliłem koniowi odbudować odpowiedniej grubości podeszwę pod kością kopytową, pozwoliłem na zrost (lepiej) przyrośniętej przedniej ściany i utrzymywałem kąty wsporowe 1,5 mm nad podeszwą. Przywróciło mu to pełną sprawność i zdrowie, a także rozpuściło większość zwapnień w chrząstkach kopytowych… W 6 miesięcy.

Muszę się bardzo starać, żeby w takich przypadkach nie pokazać palcem na poprzedniego kowala. Byłoby to odebrane jako “wykańczanie konkurencji” i prawdopodobnie spędziłbym życie jako świadek na sali sądowej albo zostałbym pobity na śmierć przez wściekłego kowala. Dlatego, by utrzymać pokój, zręcznie omijam pytania od właścicieli o prawdziwe przyczyny takich problemów. Mimo, że ułatwia mi to życie, ostatecznie pewnie pójdę do piekła za nieuczciwość.

„Bosi” strugacze nie są zwykle winni uszkadzaniu podeszwy z przodu , ale za to wielu z nich jest winnych takiemu samemu niezrozumieniu tyłu kopyta. Podobnie jak kość kopytowa z przodu, wewnętrzne struktury tyłu kopyta mogą opaść lub przemieścić się w dół względem korony. Wielu werkowaczy zbyt szybko stara się przyciąć ściany wsporowe i kąty wsporowe do „wymiarów dzikiego konia”, pocieniając podeszwę z tyłu kopyta. Rezultatem są wrażliwość, siniaki na podeszwie, a następnie ropnie. Podeszwa jest zaprojektowana do niesienia ciężaru konia, ale tylko jeśli jest naturalnie gruba i stwardniała.

Zdjęcia powyżej: po lewej z pierwszego werkowania i po prawej cztery miesiące później, po werkowaniu. Podeszwa wysklepiła się tak mocno dlatego, że przez ten czas nic z nią nie robiłem. Rehabilitowałem tego konia z powodu bardzo cienkich podeszw i oderwanych ścian. Przy pierwszym werkowaniu rowek przystrzałkowy przy grocie strzałki miał głębokość tylko 3 mm, a podeszwa przed strzałką była płaska. Powinno być zatem oczywiste, że jest bardzo cienka. Cztery miesiące później podeszwa zgrubiała, wyprowadzając rowki przystrzałkowe przy grocie strzałki na głębokość 1,3 cm, a wklęsłość podeszwy została odbudowana na kształt spodu kości kopytowej. Większość separacji linii białej zrosła z wyjątkiem małego fragmentu na przodzie kopyta.

Teraz popatrz na kąty i ściany wsporowe. Na początku mojej pracy widziałbym takie ściany jako wykładające się na podeszwę/wygięte i przyciąłbym je razem z podeszwą, żeby się wyprostowały. Natomiast w tym momencie płaska podeszwa z tyłu kopyta wskazuje mi, że jest za cienka. Ściany wsporowe nie kładą się, a po prostu brakuje ich tylnej części (na wysokość), z powodu brakującej wklęsłości. Przez następne cztery miesiące pozwolę odbudować się podeszwie, obniżając ściany i kąty wsporowe do jej wysokości. Kiedy podeszwa odbuduje odpowiednią głębokość kopyta, ściany wsporowe podążą za powstałą naturalną wklęsłością i same się wyprostują.

W czasach kiedy wycinałem wklęsłość zamiast ją budować, moje konie były mniej zdrowe, a ich podeszwy bardziej płaskie. Po czterech tygodniach znowu obszar podeszwy na obwodzie byłby płaski, a ja znowu bym go przyciął. Czy odnosiłem sukcesy w rehabilitacji kopyt i z bosymi końmi w treningu? Oczywiście tak, ale nie miałem wtedy pojęcia, o ile mogło być lepiej. Teraz patrząc wstecz łatwo zrozumieć, dlaczego tak się działo.

Obojętnie czy to podkuwacz pocieniający podeszwę z przodu czy „naturalny” strugacz pocieniający podeszwę z tyłu, rezultatem jest wrażliwa podeszwa i siniaki na tworzywie produkującym róg podeszwy. A siniaki często prowadzą do ropni podeszwy. Osoby zajmujące się kopytami muszą zdać sobie z tego sprawę. Wrażliwa podeszwa i ropnie u koni z odpowiednio grubą i stwardniałą podeszwą zdarzają się tak często, jak często widzi się czystego białego konia w błocie. Pomoc ze strony rowków przystrzałkowych ustrzeże cię od takich problemów.


Ta sama wiedza o rowkach przystrzałkowych pomoże ci też w określeniu, kiedy trzeba potraktować podeszwę bardzo agresywnie. W oślich kopytach głębokość rowków przystrzałkowych to około 1,3-2,5 cm. Drastycznie usuwając nadmiar podeszwy, możemy bezpiecznie stworzyć w niej „naturalną miskę”. W tym przypadku operuję cęgami 1,9 cm od dna rowków przystrzałkowych na całej ich długości. Po takim jednorazowym mocnym skróceniu, zamiast polegać na „zgadywaniu z doświadczenia” od którego zacząłeś, powinieneś szukać wyłaniającego się naturalnego kształtu tej konkretnej podeszwy. Rowki przystrzałkowe z tyłu tego kopyta wskazują na przemieszczenie wrażliwych struktur w dół. Przycięcie kątów do „wymiarów dzikiego konia” spowodowałoby, że rowki stałyby się zbyt płytkie, a w tym konkretnym przypadku nawet oznaczałoby to cięcie chrząstek kopytowych. Trzeba zostawić w spokoju podeszwę z tyłu kopyta, by wypchnęła je do góry.

Te zdjęcia ukazują, jaką informację niesie ze sobą głębokość rowków przystrzałkowych. Po lewej kopyto przed pierwszym werkowaniem. Zdiagnozowano syndrom trzeszczkowy i ponad 20-to stopniową rotację kości kopytowej. Po prawej to samo kopyto 8 miesięcy później (przed kolejnym co 6-cio tygodniowym werkowaniem) – zdrowe i pracujące. W tym czasie podeszwa nie była cięta ani razu.

Przy pierwszym werkowaniu rowki przystrzałkowe miały 1,5 mm głębokości przy grocie strzałki i 2,5 cm z tyłu kopyta. Duża odległość od dna rowków w tyle kopyta do linii korony pokazuje nam, że chrząstki kopytowe przemieściły się w dół, a kąty wsporowe nie mogą być znacznie obniżone bez pocieniania podeszwy i bez pozbawienia konia niezbędnej ochrony.

Płytkie rowki przy grocie strzałki i płaska podeszwa przed nim pokazuje nam, że kość kopytowa jest bardzo blisko wyjścia na zewnątrz. Możesz nawet wyraźnie zobaczyć jej odcisk na podeszwie i to, co przed nim – podeszwę pozbawioną wsparcia i rozciągniętą do przodu ścianę. Korzystając z tych informacji i oceniając wyjątkową długość tego kopyta, wiemy, że kość kopytowa i chrząstki kopytowe przemieściły się w dół/opuściły się w puszce kopytowej. Jeśli przytniemy takie kopyto do „naturalnych wymiarów”, skrócimy je razem z kością kopytową, a tarnikowanie kości jest złe! 🙂

Zamiast tego, skracam ściany i ściany wsporowe do wysokości 1,5 mm nad zdrową podeszwą i odciążam oderwane przednie ściany. 8 miesięcy później, grot strzałki jest ładnie zagłębiony w głębokiej na 1,5 cm misce. Rowki przystrzałkowe z tyłu kopyta mają głębokość 2,2 cm (po przycięciu ścian do wysokości 1,5 mm nad podeszwę). Cała podeszwa jest odpowiednio zgrubiała.

Dodatkowo, wewnętrzne struktury zostały wepchnięte przez zgrubiałą podeszwę do góry puszki kopytowej, co drastycznie skróciło kopyto. Przednia ściana jest znacznie krótsza, a dno rowków przystrzałkowych z tyłu kopyta jest teraz ponad linią włosa. Innymi słowy, korona i reszta puszki przemieściły się o ponad 2,5 cm w dół szkieletu, zajmując bardziej naturalną pozycję. Rezultatem są naturalnie krótkie kąty wsporowe i przednia ściana z odpowiednio wysklepioną i grubą podeszwą w każdym miejscu. Tego kopyta nie skrócił nóż ani tarnik, a komfortowy, poprawny ruch i zrost dobrze przymocowanej ściany.

Nie da się zliczyć metod i pomiarów, które stosowano względem kopyt, więc to wszystko może brzmieć jak kolejny sposób z długiej listy. Mimo to zapewniam cię, że nie ma nic bardziej istotnego dla zdrowia i funkcji kopyt, jak naturalnie gruba podeszwa. Jeśli w to wątpisz, spróbuj usunąć trochę podeszwy z własnych stóp; tylko trochę, co cztery tygodnie, żebyś zrozumiał. Postudiuj kopyta dzikich koni i wyryj w swoim umyśle obraz kształtu podeszwy, a szczególnie wysokości rowków przystrzałkowych od ziemi. Na dnie rowków przystrzałkowych dzikiego kopyta (poniżej) umieszczono drut, żebyś mógł zobaczyć je na zdjęciu rentgenowskim.

Jeśli upewnisz, że rowki przystrzałkowe twoich koni są na naturalnej wysokości od ziemi, zdziwisz się ich zdrowiem i własną możliwością naprawiania i zapobiegania problemom kopytowym. Natura była uprzejma dla koni, zapewniając nam, ludziom, tak dobrego przewodnika. Jak zwykle, musimy tylko nauczyć się słuchać.

Understanging the Horse’s sole – Pete Ramey

Pamiętajcie, że artykuły autorstwa P. Rameya, osadzone w amerykańskiej rzeczywistości, mogą nie do końca odpowiadać naszym poglądom i doświadczeniom zdobytym w polskich warunkach. Warto jednak zauważyć, że zgadzamy się co do meritum.

Dodaj komentarz