Nakreślony ostatnim razem obraz świata widzianego oczyma konia nadal pozostaje niepełny. To zaledwie obrobione i przetworzone dane z narządów zmysłów. Dla stworzenia pełnego obrazu świata muszą być one połączone z tym, co pochodzi „z wnętrza konia”. Tym tajemniczym „czymś” są emocje.
Zanim zagłębimy się w niezwykły świat emocji, opowiadając czym są, czemu służą i skąd wiemy, jak wyglądają u koni, pozostańmy jeszcze na chwilę przy płatach czołowych i ich roli w budowaniu „obrazu świata”. Płaty czołowe to bowiem nie tylko filtr danych docierających ze zmysłów, to również filtr tego, co wydostaje się „z wnętrza konia”, a więc jego emocji.
Ze względu na potężne płaty czołowe większość emocji u ludzi jest tłumiona lub w ogóle nieuświadamiana, co również pomaga mózgowi skupić się nad jedną rzeczą (sytuacje, w których doświadczamy silnych emocji, np. stres przed egzaminem, pokazują, jaką trudność sprawia mózgowi koncentracja na tym, na czym byśmy chcieli). Wyjątkiem znów będą osoby autystyczne i dzieci, u których niepoprawnie funkcjonujące lub nierozwinięte jeszcze w pełni płaty czołowe nie będą zdolne odfiltrować części emocji. Dlatego są one dużo silniejsze i gwałtowne, całkowicie pochłaniające uwagę. Dwulatek wpadający w ułamku sekundy w dziką złość, a następnie równie łatwo się jej pozbywający pod wpływem jakiegoś rozproszenia, nie jest niczym dziwnym. Osoby z autyzmem często mówią, że emocje są dla nich tak silne i intensywne, że ich przeżywanie jest przykrym przeżyciem i starają się unikać sytuacji, które je wyzwalają.
Ze względu na mniejsze płaty czołowe mózg konia również ma trudności z filtrowaniem emocji. Są one jak emocje małego dziecka – silne, gwałtowne i całkowicie pochłaniające uwagę. Podobnie jak hiperspecyficzność wrażeń zmysłowych, tak i słaby filtr emocji ma dla konia w jego naturalnym środowisku duże znaczenie. Aby zrozumieć dlaczego, musimy najpierw dokładnie przyjrzeć się temu, czym są i czemu służą emocje.
Po co są emocje?
Większość ludzi uważa emocje za ciemne siły, na które zwala się winy za wszelkie złe decyzje. Przez wiele lat pokutowało przekonanie, że stanowią one wytwór skomplikowanej psychiki ludzkiej, a zatem są właściwe jedynie człowiekowi. Dopiero ostatnie lata zaowocowały rozwojem prężnych dziedzin wiedzy badających emocje, próbujących wyjaśnić ich rolę i znaczenie. Jak wiele zjawisk, emocje okazują się wynalazkiem ewolucyjnie bardzo starym, właściwym wielu grupom zwierząt. Rozwijające się możliwości badania mózgu pozwoliły na zlokalizowanie w nim swoistych systemów emocjonalnych – ośrodków i szlaków odpowiedzialnych za poszczególne emocje, które są bardzo podobne u wszystkich ssaków i sięgają głęboko pod korę mózgową do starych ewolucyjnie struktur, aż do pnia mózgu włącznie.
Jak jednak można badać emocje innych istot niż my sami? Wydaje się, że emocje są rzeczą tak subiektywną, że niemożliwe jest ich jakiekolwiek systematyczne zbadanie. Jednak eksperymenty z unikaniem/szukaniem leków psychotropowych wpływających na emocje, elektryczna stymulacja ośrodków i szlaków emocji w mózgu czy wreszcie dane zbierane od ludzkich ochotników uczestniczących w eksperymentach pozwoliły na skonstruowanie spójnego modelu systemów emocjonalnych w mózgach ssaków. Jak wygląda taki eksperyment? Na początek sprawdzamy, jaki obszar mózgu aktywuje się u ludzi, którzy mówią, że doświadczają uczucia strachu. Później próbujemy pobudzać analogiczny obszar w mózgu szczurów w określonych sytuacjach przy pomocy wszczepionych elektrod i sprawdzać, czy szczury będą unikały tych sytuacji. Okazuje się, że tak, podobnie jak będą unikały jedzenia zawierającego substancje, które u ludzi wywołują stany lękowe – strach jest nieprzyjemny. Ponieważ u obu gatunków (ludzi i szczurów) aktywują się te same struktury, a w przekazywaniu informacji biorą udział te same mediatory (cała neurobiologia ma ten sam mechanizm), można wnioskować, że badamy system odpowiedzialny za pojawianie się emocji znanej jako strach.
Zanim jednak zajmiemy się poszczególnymi emocjami i ich rolą u koni, trzeba zadać fundamentalne pytanie: skoro emocje są ewolucyjnie stare i takie same u wszystkich ssaków, to jaka jest ich rola? Po co istnieją emocje? Odpowiedź na to pytanie jest prosta i jednocześnie zaskakująca. Zaskakująca zwłaszcza dla tych, którzy uważają, że to emocje są odpowiedzialne za ich błędne decyzje (bo podjęte „pod wpływem emocji”). Emocje stanowią podstawę utrzymania się przy życiu, służą przetrwaniu w najlepszy z możliwych sposobów: przepowiadają przyszłość. Bez możliwości jej przewidzenia żaden organizm nie przeżyłby długo.
To stwierdzenie może wydać się dziwne: w jaki sposób emocje mogą przepowiadać przyszłość? Dokładnie w taki sam, w jaki jest ona przewidywana przez głód czy pragnienie, informując mózg „musisz się tym zająć (teraz), bo inaczej coś się stanie (w przyszłości)”. Strach mówi: „jeśli nie zadziałasz, coś ci się stanie”, ciekawość: „jeśli spróbujesz, spotka cię być może coś miłego”. Emocje kierują pracą mózgu, sygnalizując mu, czym ma się w danej chwili zająć, co wymaga jego uwagi. W opinii wielu badaczy stanowią serce świadomości; bez nich nawet najbardziej skomplikowana kora mózgowa „nie wie, o czym myśleć”.iii W rzeczywistości każde docierające do mózgu bodźce ze świata zewnętrznego aktywują jakieś emocje, które mówią korze mózgowej, o czym myśleć; nie ma rzeczy emocjonalnie neutralnych. Nawet pozornie pozbawione znaczenia sylaby niosą ze sobą ładunek emocjonalny. Na co dzień nie zauważamy tego, bo nasze ogromne płaty czołowe większość emocji odfiltrowują, więc pozostają one nieuświadomione – nie znaczy to jednak, że ich nie ma. Zazwyczaj uświadamiamy sobie jedynie istnienie bardzo silnych emocji – to te, które płaty czołowe uznały za na tyle ważne, że mają odwołać mózg od zajmowania się tym czym się zajmuje i skoncentrować na tym, co one przepowiadają. W takich momentach za podjęte decyzje, jeśli okażą się błędne, obarczamy winą właśnie owe silne emocje. Wydaje nam się, że podejmując decyzje, używamy logiki, a emocje to utrudniają. Prawda jednak jest zupełnie inna – emocje jako narzędzia do przewidywania przyszłości umożliwiają podejmowanie jakichkolwiek decyzji. Tylko i wyłącznie one stoją za dokonywanymi wyborami. Wydaje się to nieprawdopodobne, znajduje jednak oparcie w faktach. Antonio Damasio, znany włoski psychiatra i badacz mózgu, opisuje w jednej ze swych książek pacjenta, który przy normalnych zdolnościach intelektualnych miał „jedynie” uszkodzone emocje – prawie ich nie odczuwał.iii Człowiek ten nie był zdolny do podjęcia jakiejkolwiek decyzji i w zasadzie niezdolny do samodzielnego życia – mógłby umrzeć z głodu, rozważając logicznie, co zjeść na obiad.
Można powiedzieć, że emocje to wbudowane motywatory – zachęcają nas do podjęcia decyzji i działań, które same sugerują. Nie jest to jednak dyktat absolutny, reakcja nie jest automatyczna (np. kiedy się boimy, nie od razu uciekamy – rozważamy całe spektrum możliwości poradzenia sobie z sytuacją). Zamiast tego emocje tworzą bardzo plastyczny i adaptowalny mechanizm sugestii. Mózg może nad nimi zapanować i zdecydować się robić coś innego – im są słabsze, tym łatwiej jest mu to zrobić. Dzięki temu możliwe są bardzo różne reakcje, często podyktowane doświadczeniem, np. zebry pasą się w pobliżu najedzonych i odpoczywających lwów. Lwy są straszne, ale doświadczenie uczy, że akurat w tym przypadku strach można zignorować.
C.D.N.
Artykuł jest fragmentem niedawno wydanej książki “Partnerstwo doskonałe”, którą możecie zakupić np. tutaj.
i Panksepp, J. (2005). Affective consciousness: core emotional feelings in animals and humans. Conscious. Cogn. 14, 30–80
ii Panksepp, J. (1998). Affective Neuroscience: The Foundations of Human and Animal Emotions. New York: Oxford University Press.
iii Damasio A., Błąd Kartezjusza