Wszystkie ssaki wyposażone są w ten sam zestaw uniwersalnych emocji. Dzięki wieloletniej pracy zespołu prof. Jaaka Pankseppa, autora książki „Affective Neuroscience: Foundations of Animal and Human Emotions”, udało się w mózgach ssaków znaleźć siedem (co nie znaczy, że liczba ta jest ostateczna) systemów emocjonalnych. Cztery z nich są stale aktywne i odpowiadają za przeżycie jednostki, trzy są aktywne okresowo i odpowiadają za przeżycie gatunku. Znamy też częściowo różne interakcje między tymi emocjami.i W zależności jednak od gatunku poszczególne emocje będą miały różną wagę i będą „popodłączane” do różnych danych zmysłowych (np. szelest w krzakach aktywuje ciekawość u kota, ale strach u konia), a ostateczna reakcja na nie będzie zależała w dużym stopniu od indywidualnych doświadczeń.
Te systemy emocjonalne (w rozumieniu szlaków nerwowych i ośrodków w mózgu, wraz ze swoistymi neuroprzekaźnikami oraz z towarzyszącymi im subiektywnymi odczuciami emocji) zostały nazwane angielskimi nazwami „obsługiwanych” przez nie emocji, pisanych wielkimi literami.
Cztery podstawowe, aktywne cały czas i odpowiedzialne za przeżycie jednostki, to SEEKING (dążenie), FEAR (strach), PANIC (panika – to co innego niż strach) i RAGE (gniew). Trzy pozostałe, LUST (pożądanie), CARE (opieka nad potomstwem) i PLAY (zabawa) aktywne są jedynie okresowo.
Dla większości z nas taka lista będzie zaskoczeniem; poproszeni o sporządzenie własnej prawdopodobnie skonstruowalibyśmy znacząco odmienną. Nie tylko byłaby prawdopodobnie dłuższa (uwzględniałaby pewnie smutek, radość, może wstyd?), ale też zabrakłoby na niej niektórych pozycji (np. dążenia). Okazuje się jednak, że większość tego, co by się na tej liście znalazło, daje się sprowadzić do kombinacji różnych poziomów aktywności wyżej wymienionych systemów i ich obróbki przez korę mózgową.
Prześledźmy zatem pokrótce, jaka jest specyfika tych uniwersalnych emocji i jak manifestują się one w życiu konia.
SEEKING (dążenie) – jedyny system emocjonalny, którego nazwa nie jest nazwą powszechnie kojarzoną z emocją. Być może dlatego, że mało kto wpadłby na pomysł, że ciekawość/eksploracja/dążenie do czegoś jest emocją. To prawdopodobnie najstarsza emocja, „dziadek” wszystkich pozostałych systemów emocjonalnych. Skłania ona istoty żywe do „szukania czegoś” – jedzenia, wody, schronienia czy partnera, jak również eksplorowania nieznanych rzeczy. Ciekawość jest emocją stale aktywną, ponieważ ma kluczowe znaczenie dla przeżycia – w momencie, gdy skończą się zapasy energii, będzie już za późno na szukanie jedzenia. Jest to emocja pozytywna (zwierzęta doświadczalne, mając taką możliwość będą stymulować sobie obszar mózgu odpowiedzialny za tę emocję), będąca motywatorem dla większości rodzajów uczenia się. Szukanie prowadzi bowiem zazwyczaj do znalezienia czegoś, a łączenie tego, jak i gdzie szukam, z tym, co znajdę, to odkrywanie przyczynowości – podstawy uczenia się. SEEKING aktywowany jest najsilniej nie przez znalezienie „nagrody” (czyli tego, czego się szuka), a przez jej zapowiedzi – sygnały mogące sugerować, że nagroda jest w pobliżu. Ma to swój głęboki sens – im większa szansa na znalezienie nagrody, tym bardziej należy zmobilizować wysiłki w celu jej odszukania. System reaguje też silnie na znalezienie nieoczekiwanych nowości.
Emocja ta jest bardzo rozbudowana i dominująca u ludzi, dlatego też wszystkie zwierzęta, w których mózgach dominuje (np. pies, świnia, szczur), jesteśmy skłonni uważać za bardziej „ludzkie” lub bardziej „inteligentne”. U konia nie odgrywa aż tak dominującej roli, jednak może być łatwo rozbudzona (powrócimy do tego w części III). To, w jakim stopniu jest aktywna, będzie rzutowało na fakt, czy uznamy danego konia za „inteligentnego”. Zazwyczaj emocja ta bardziej rozbudowana jest u ras tzw. ras „prymitywnych”, bo w dzikim życiu jest bardzo potrzebna. To dlatego większość kuców jest uważana za bardziej inteligentne (bądź „złośliwe i uparte”, co na jedno wychodzi) niż duże konie. Hodowla w sztucznych warunkach zmniejsza zapotrzebowanie na eksplorację i w konsekwencji SEEKING ulega supresji u ras od dawna utrzymywanych w niewoli i selekcjonowanych przez człowieka. Dodatkowo zamknięte w sztucznych warunkach konie mają jeszcze bardziej obniżoną jej aktywność – nie muszą ani nie mają czego szukać czy eksplorować. A szkoda, bo emocja ta nie tylko jest z natury pozytywna, ale – co istotne – wyklucza się wzajemnie ze strachem: im bardziej koń jest ciekawy, tym mniej się boi.
FEAR (strach) to emocja dominująca w mózgu zwierzęcia uciekającego, jakim jest koń. Nie oznacza to absolutnie, że rządzi jego umysłem, a jedynie to, że łatwo się aktywuje i jest bardzo silna. Szlaki strachu biegną w mózgu na dwóch poziomach. Pierwszy z nich omija korę mózgową, a więc jest nieświadomy i niedokładny, za to bardzo szybki (to ten rodzaj strachu, który wywołuje naszą reakcję, gdy nadepniemy na pękający patyk lub słyszymy podejrzany dźwięk za plecami w ciemnym lesie). Drugi dociera do kory mózgowej i odpowiedzialny jest za świadome przetwarzanie strachu (wiemy, czego się boimy, jest to „wyuczalne” i zależy m.in. od naszych doświadczeń).
W naturalnych warunkach emocja ta aktywuje się rzadko, w momentach mogących prowadzić do bezpośredniego zagrożenia życia. Każe zmobilizować siły, żeby uciec z sytuacji, która ją aktywowała. W zasadzie jest to najgorsza z rzeczy, jakie mogą spotkać konia – strach jest skrajnie nieprzyjemny i dużo gorszy od bólu! Konie, które coś boli, mogą normalnie funkcjonować, przerażone – nie. Ponieważ zbyt łatwa aktywacja tej emocji skutkowałaby bardzo marną jakością życia i niepotrzebną stratą energii, strach jest „wyuczalny” – konie uczą się, czego się bać, a czego nie, przy czym decydująca jest pierwsza lekcja. Jak pokazują badania, zdecydowana większość „nauki strachu” jest nauką obserwacyjną.ii Strach jest zaraźliwy; jeśli w zetknięciu z nową rzeczą inne konie się boją, nasz koń również będzie się bał, jeśli pozostaną spokojne – jest duża szansa, że nie zrobi to na nim większego wrażenia. Takie „uczenie się” strachu ma swój głęboki sens adaptacyjny – poleganie tylko na własnym doświadczeniu w temacie „czy bać się lwa” byłoby wysoce nieefektywne i mało bezpieczne. FEAR bierze udział w nauce unikania (ucieczki) – chcąc uniknąć nieprzyjemnej emocji, konie uczą się unikać sytuacji, w których może się ona aktywować.
W sztucznych warunkach, w jakich żyją nasze konie, największym problemem jest wspólny dla wszystkich ssaków, nie wyłączając ludzi, strach przed nieznanym. W naturalnych warunkach „nieznane” pojawia się rzadko, w sztucznych – nad wyraz często. Pamiętajmy, że hiperspecyficzny mózg konia zwraca uwagę na szczegóły! Każda powiewająca reklamówka, kawałek wstążeczki, oświetlona słońcem butelka, motocykl, który ktoś postawił przed stajnią – to wszystko aktywuje strach przed nieznanym, tym większy, że obiekty te pojawiają się niezależnie od konia, są nieskończenie różnorodne i z jego punktu widzenia ich pojawianiem się nie rządzą żadne przewidywalne zasady.
PANIC (panika) jest szczególnie silna u młodych ssaków i gatunków żyjących w stadach. Ta skrajnie nieprzyjemna emocja jest reakcją na oddzielenie od rodziców lub stada i nakazuje szukać za wszelką cenę kontaktu z nimi, bo samotny osobnik skazany jest na zagładę. Poprzez podobne neuromediatory związana jest w pewien sposób z fizycznym bólem, co znajduje nawet odzwierciedlenie w naszym języku („ból po stracie bliskiej osoby”). U koni, zwierząt typowo stadnych, emocja ta jest silnie rozwinięta. Panika wiąże się z gorączkowym poszukiwaniem kontaktu z innymi końmi, również głosowego (rżenie). Jednak koniowi nie jest wszystko jedno, jakie konie znajdzie, podobnie jak dziecku, które zgubiło się w tłumie, nie wystarczy, że znajdą go nie jego rodzice! Konie trafiając do nowej stajni, szukają znanego sobie stada, a ponieważ nie mogą go znaleźć, emocja ta utrzymuje się bardzo długo. Do uspokojenia i wyłączenia paniki nie wystarczy też sam widok innych osobników, konieczny jest kontakt fizyczny (podobnie u ludzkich dzieci przytulenie odgrywa kluczową rolę). W przypadku, gdy panika utrzymuje się przez dłuższy czas (kiedy odnalezienie znanych sobie koni jest niemożliwe), koń „dochodzi do wniosku”, że stado go opuściło i popada w depresję. Nie ma w tym nic dziwnego – po długim czasie dalsze poszukiwanie stada nie ma już sensu, bo szanse na jego znalezienie stają się znikome.
RAGE (gniew) – emocja pozwalająca uwolnić dodatkową energię w sytuacji, gdy występują jakieś ograniczenia – zarówno fizyczne (zamknięcie, uścisk drapieżnika) jak i mentalne (niemożliwość zaspokojenia głodu czy innych potrzeb, znalezienia partnera, poradzenia sobie z jakimś zadaniem itp.). Chociaż aktywacja tej emocji może pomóc w przezwyciężeniu tych ograniczeń, to jednak „uwalniana energia” jest niekontrolowana, a sama emocja nieprzyjemna. Gniew jest silną emocją wyłączającą wszystkie pozostałe i „blokującą” myślenie o konsekwencjach – musi tak być, jeśli ma okazać się skuteczny.
Popularnie sytuacje, w których gniew przejmuje kontrolę, nazywamy agresją. Ponieważ w szlakach tej emocji znajdują się receptory dla testosteronu, samce są bardziej agresywne – gniew aktywuje się u nich szybciej i łatwiej. Ciekawostką jest fakt, że RAGE jest emocją, która znajduje się pod najsilniejszą świadomą kontrolą ze wszystkich czterech podstawowych – stosunkowo łatwo jest świadomie opanować gniew w porównaniu np. do strachu. Dzieje się tak dlatego, że społeczne „koszty” gniewu są wysokie – agresja skierowana przeciwko innym członkom stada powoduje, że nie będą oni chcieli mieć do czynienia z kimś, kto łatwo wpada w złość.
Pozostałe trzy systemy emocjonalne – LUST (pożądanie), CARE (opieka nad potomstwem) i PLAY (zabawa) to tzw. emocje socjalne, do których powrócimy w części II.
Jak wspomnieliśmy wcześniej, nie ma rzeczy i sytuacji neutralnych emocjonalnie; każde dane docierające z narządów zmysłów aktywują jakiś system emocjonalny. Powoduje to, że wszystkie informacje docierające do mózgu ze zmysłów zostają niejako „sklejone” z emocjami, jakie wywołują. Wydaje nam się to dziwne, ponieważ w większości przypadków aktywowane emocje są na tyle słabe, że nie przedostają się do naszej świadomości. Zostają odfiltrowane przez nasze płaty czołowe jako nieistotne i większość danych odbieranych przez nasze zmysły wydaje nam się „neutralna” (chociaż gdy się zastanowimy, łatwo nam sobie wyobrazić dane jednoznacznie aktywujące określone emocje – zdjęcie małego kotka, dźwięki marsza pogrzebowego, widok uśmiechniętej twarzy).
Pamiętajmy jednak, że znacznie mniejsze płaty czołowe konia nie prowadzą takiej „brutalnej selekcji”, a na dodatek hiperspecyficzne postrzeganie świata „przykleja” emocje do każdego szczegółu. To dlatego mała fruwająca reklamówka, której nawet nie zauważyliśmy, może stać się dla konia impulsem aktywującym wszechogarniający strach. Zwłaszcza, że jest on najbardziej rozbudowaną emocją, a aktywowany bywa często nagłym dźwiękiem, ruchem czy spotkaniem nieznanego obiektu. W naturze takie „niefiltrowanie” emocji ma podobne znaczenie jak „niefiltrowanie” danych pochodzących ze zmysłów. Ponieważ emocje są narzędziami do przepowiadania przyszłości i instruują mózg, jakimi nie cierpiącymi zwłoki rzeczami ma się zająć, nie mogą być zbyt łatwo ignorowane, bo mogłoby się to skończyć tragicznie dla konia. W warunkach sztucznych jednak natłok nowych, nieznanych szczegółów powoduje, że koniowi ciężko znaleźć „emocjonalny spokój”, bo jego uwaga nieustannie „zabierana” jest przez coraz to nowe emocje wywoływane przez to, co odbierają zmysły. Niestety, ponieważ często aktywowane są przez szczegóły, w których czytaniu nie jesteśmy zbyt dobrzy, emocje te są przez nas zazwyczaj przeoczane lub podświadomie ignorowane.
Jak widzimy, pozornie tak niewielka różnica w postrzeganiu świata między „scalaczami” (widzącymi przede wszystkim podobieństwa) i „rozdrabniaczami” (widzącymi przede wszystkim różnice), powoduje, że w rzeczywistości żyją oni niejako w „równoległych wszechświatach”, odbierając i czując zupełnie coś innego. Niestety, budowa i funkcjonowanie odpowiedzialnego za ten obraz świata filtra w postaci płatów czołowych kory mózgowej powoduje, że bariera dzieląca dwa modele postrzegania świata jest nieprzekraczalna – filtra tego nie można wyłączyć. Nawet kiedy eksperymentalnie okazuje się to możliwe (jak w eksperymentach z TCMS, gdzie zakłóca się na kilkanaście minut funkcjonowanie płatów czołowych ludzkich ochotników przy pomocy pól magnetycznych wysokiej częstotliwościiii), ludzki mózg, powracając do swojej rzeczywistości „scalacza”, nie pamięta doznań związanych z chwilową hiperspecyficznością, bo nie jest do tego zaprojektowany (ludzie dziwią się temu, co udało im się dokonać przez ten czas, np. stworzyć fotorealistyczne rysunki). Nie mamy też świadomego dostępu do pamięci doznań poprzedzających okres gwałtownego rozwoju płatów czołowych (czyli mniej więcej sprzed 4 roku życia). Dlatego też nigdy nie będziemy w stanie wyobrazić sobie w pełni świata widzianego „oczyma konia”, chociaż znamy zasady, które nim rządzą. Pewne przybliżenie, jak taki świat może wyglądać, starali się pokazać twórcy filmu „Temple Grandin”, każąc kamerze koncentrować się na szczegółach.
Warto zauważyć, że żaden z tych rozłącznych światów nie jest obiektywnie „lepszy”, stanowi po prostu szczególną adaptację do warunków życia. Koń ma duże trudności z adaptacją do świata zaprojektowanego przez „scalaczy”, ale my, z naszą ignorancją szczegółów, również nie poradzilibyśmy sobie w świecie konia. Nie rozpoznalibyśmy roślin, nie pamiętalibyśmy tras i miejsc w pozornie identycznym stepie, nie zareagowalibyśmy w porę na niebezpieczeństwo. Im dalej od środowiska, do którego dopasowany jest „zestaw filtrów na rzeczywistość”, tym większe prawdopodobieństwo problemów, bo mózg zmuszony jest radzić sobie z coraz bardziej sztucznymi warunkami.
i Panksepp, J. (1998). Affective Neuroscience: The Foundations of Human and Animal Emotions. New York: Oxford University Press.
ii Christensen JW. Early-life object exposure with a habituated mother reduces fear reactions in foals. Animal Cognition, January 2016, Volume 19, Issue 1, pp 171–179
iii Snyder AW1, Mulcahy E, Taylor JL, Mitchell DJ, Sachdev P, Gandevia SC. Savant-like skills exposed in normal people by suppressing the left fronto-temporal lobe. J Integr Neurosci. 2003 Dec;2(2):149-58.